Zwykły spacer, który zamienił się w chaos
Całkiem niedawno wracałem moim wózkiem elektrycznym, sterowanym brodą, ze spaceru. Byłem już blisko domu, przejechałem przez przejście dla pieszych i zatrzymałem się na chwilę na chodniku, aby poprawić sterowanie i trochę siebie ogarnąć.
W pewnym momencie podszedł do mnie przechodzień i zapytał: „Czy coś panu pomóc?”. Grzecznie odpowiedziałem: „Nie, dziękuję”. Jednak jak wyjaśniałem już kiedyś – kiedy kiwam głową na „nie”, porusza się całe moje ciało. Niestety, mężczyzna źle zinterpretował moje ruchy i… uznał, że mam atak padaczki.
Tłum i wezwanie pogotowia
W mgnieniu oka zebrała się grupka ludzi. Ktoś wezwał pogotowie. Nawet nie miałem jak odjechać – z jednej strony obawiałem się o wózek, na który ciężko pracowałem, z drugiej byłem kompletnie zaskoczony sytuacją. Najgorsze było jednak to, że próbowałem wyjaśnić, pokazać, że to tylko moje mimowolne ruchy – atetoza i spastyczność mięśni – a nie żaden atak. Niestety, nikt nie chciał tego słuchać.
Koszmar, którego nie życzę nikomu
To uczucie, gdy próbujesz komuś wytłumaczyć coś bardzo ważnego, a on zupełnie cię ignoruje, jest okropne. To był prawdziwy koszmar!
Lekarka z pogotowia, bez przeprowadzenia jakiejkolwiek obserwacji czy próby kontaktu ze mną, opierając się wyłącznie na relacji przechodniów, stwierdziła, że mam padaczkę i podała mi relanium. Nawet nie poczułem jego działania, bo stres był zbyt silny.
Na szczęście w odpowiednim momencie pojawiła się znajoma, która zawołała moją mamę. Dzięki temu udało się wyjaśnić sytuację – choć, co ciekawe, lekarka nadal upierała się przy swojej diagnozie.
Czy lekarze wiedzą, czym jest atetoza i spastyczność?
Ta sytuacja skłoniła mnie do refleksji: czy lekarze w podstawowej opiece zdrowotnej uczą się na studiach, czym są takie stany jak atetoza czy spastyczność mięśni? Patrząc na zachowanie tej lekarki, odnoszę wrażenie, że nie zawsze…
Dobrze, że ludzie reagują – ale…
Z jednej strony muszę przyznać, że to budujące, iż ludzie reagują. Świadczy to o tym, że nie jesteśmy społeczeństwem znieczulonym na potrzeby innych. Jednak w tym przypadku ich reakcja była zupełnie niepotrzebna.
Może częściowo to też moja wina – mogłem wcześniej przygotować i przykleić na wózek jakąś informację o sobie i swoich ruchach. Jak to mówią, mądry Polak po szkodzie.