Historia mojego zatrudnienia – odświeżona po 7 latach

Szanowni Państwo poproszono mnie abym przedstawił swoje życiowe doświadczenia dotyczące poszukiwania zatrudnienia oraz rezultaty uczestnictwa w pierwszej edycji projektu „Zatrudnienie wspomagane” Fundacji Eudajmonia. Ale zanim zacznę, to może najpierw parę słów o mojej skromnej osobie, rzecz jasna, zdaję sobie z tego sprawę, że w dzisiejszej rzeczywistości czas to pieniądz, dlatego też postaram się ująć to w kilku zdaniach. Niemniej jednak ten wstęp pomoże Państwu zrozumieć cały sens mojej opowieści, a zatem nie przedłużając już tej gadaniny, przejdę do setna.

Nazywam się Tomasz Grabowski, od urodzenia mam MPD czterokończynowe. Co w wolnym tłumaczeniu oznacza, że żadna z moich kończyn nie jest zdolna wykonać normalnego ruchu, czyli niania prawie non stop. Ale mimo to jestem aktywny zarówno społecznie, jak i zawodowo – ukończyłem studia na kierunku kulturoznawstwo w Wyższej Szkole Zawodowej w Głogowie, od ponad siedmiu lat pracuję jako informatyk w stowarzyszeniu Skorpion Polkowice i jestem członkiem zarządu stowarzyszenia Mówić bez Słów ISAAC Polska. Oczywiście zawdzięczając to, w dużej mierze nowoczesnej technologii, w ogóle komputer jest moją namiastką samodzielności, której tak bardzo mi brakuje.

Rzeczywiście, mam coś z osła

Drodzy Państwo, jak prawie każdy młody człowiek po maturze snuje plan pójść na wymarzone studia oraz znaleźć prace. Również i ja nie odbiegałem niczym od tego wzorca, tylko ta druga część planu była trudniejsza w realizacji, zresztą wszyscy wiemy jak w naszym kraju ciężko o prace osobie zdrowej, a co dopiero dla osoby o takim stopniu niepełnosprawności. Ja natomiast uparcie twierdziłem, iż ją znajdę – rzeczywiście, mam coś z osła. Wysyłałem CV przez Internet i pocztą zwykłą, bo takie tylko było moje pole rażenia, że tak to ujmę. Po półtora roku poszukiwań wreszcie ją znalazłem, umowa o prace przyszła w samą wigilię.  Oczywiście, była to forma zatrudnienia zdalnego, główna siedziba firmy mieściła się, można tak powiedzieć, na drugim końcu Polski. Toteż wykonywanie obowiązków, jak i cała komunikacja z firmą odbywała się drogą elektroniczną. W ten sposób przepracowałem 5 lat, praca ta może nie była z jakimś polotem, lecz dawała mi satysfakcję, że ja niby taki paralityk, niemowa, a jednak mogę coś zrobić dla społeczeństwa.

Potem, jak to czasem bywa, w wyniku problemów finansowych, firma musiała zwolnić część pracowników, tym samym los znów postawił mnie przed życiowym wyzwaniem. Po kilkuletnich, samodzielnych poszukiwaniach pracy z dość marnym skutkiem, postanowiłem spróbować czegoś nowego. Zdecydowałem się wziąć udział w projekcie „Zatrudnienie wspomagane” Fundacji Eudajmonia, finansowanym przez Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych. Nigdy wcześniej nie byłem w żadnym innym projekcie, toteż na początku podchodziłem do sprawy z lekką rezerwą. Tak samo jak byłem sceptyczny do samej instytucji trenera pracy, może po części takie myślenie wzięło się stąd, że jestem osobą, która nie lubi być wyręczana mimo swojej tak dużej niepełnosprawności.

Trener pracy często bywa takim pomostem

Jednak teraz, z perspektywy kilku lat stwierdzam, że takie projekty, jak i trenerzy pracy, trenerzy aktywności są bardzo potrzebni, szczególnie takim osobom jak ja. Nie tylko zwiększa to szanse na zatrudnienie, ale również uczestnictwo w projekcie daje możliwość rozwoju osobistego, podnoszenia swoich kwalifikacji, spojrzenia na wszystko z zupełnie innego punktu widzenia. Z drugiej strony trener pracy często bywa takim pomostem, który łączy klienta projektu z potencjalnym pracodawcą. Jest to rola istotna, ponieważ wiedza nt.  zatrudnienia osób z niepełnosprawnościami jeszcze nie jest tak powszechna dla pracodawców na otwartym rynku pracy. A trener pracy może ją poszerzyć, podpowiedzieć atrakcyjne rozwiązania, pomóc rozwiać wątpliwości. Co najistotniejsze, pomaga burzyć stereotyp “wiecznie roszczeniowego niepełnosprawnego”, przełamując tym samym tę barierę mentalną, która często występuje pomiędzy pracodawcą, a pracownikiem z niepełnosprawnością.

Zatrudnienie wspomagane szansą na aktywność zawodową dla OzN

 Podsumowując wszystko, patrząc na to już z kilkuletniego dystansu, uczestnictwo w projekcie „Zatrudnienie wspomagane” Fundacji Eudajmonia, dało mi możliwość poznania nowych, wspaniałych ludzi. Pozwoliło na rozwinięcie swoich kwalifikacji zawodowych i najważniejsze, stworzyło dla mnie szansę bycia aktywnym zawodowo, poprzez staż w stowarzyszeniu Skorpion Polkowice, gdzie mogłem się wykazać swoimi umiejętnościami z dziedziny informatyki. Co w niedalekiej przyszłości przyniosło bardzo pozytywne efekty, gdyż pierwszy raz w życiu dostałem umowę o pracę na czas nieokreślony. Dzięki dofinansowaniu z Powiatowego Urzędu Pracy w Głogowie zostało specjalnie dla mnie utworzone nowe stanowisko pracy i wyposażone w niezbędny sprzęt do wykonywania jej przy mojej niepełnosprawności. A skutek jest tego taki, że pracuję tam do dziś dnia, czyli idzie już ósmy rok – dzięki Filip że wytrzymujesz ze mną…

Poza tym, od kilku lat zdarzają się też zlecenia takie prywatne, na zaprojektowanie strony internetowej, prowadzenie lub pozycjonowanie.

Czasem aż sam sobie zadaję pytanie – jak ja – tu pada, zazwyczaj niecenzuralne słowo – do tego wszystkiego doszedłem, przy moim pokręconym życiu.. Przecież jakby Państwo zobaczyli mnie gdzieś na ulicy, to z pewnością nie powiedzieli, że mogę sam zrobić taki film…

A jednak!

Na koniec chciałbym jeszcze zaapelować do Państwa, aby gdzieś pomiędzy stopniami niepełnosprawności, a dofinansowaniami do pensji, różnymi innymi dotacjami. Dostrzec także wykształcenie pracownika, jego umiejętności, determinację do pracy, po prostu ujrzeć w nim człowieka, który chce się spełniać jak każdy z nas.

To tyle ode mnie Szanowni Państwo, dziękuję za uwagę i oczywiście za anielską cierpliwość. Kłaniam się nisko!